poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 25

W piątek rano wstałam dość wcześnie, bo o 7:00. Chciałam jak najszybciej załatwić swoje sprawy i spędzić dzień z Harrym, który wieczorem jedzie do Szwecji.

Dużo się ostatnio zmieniło. Ja się zmieniłam. Kiedyś kochałam przebywać z rodziną, teraz mijam ich w domu jak obcych ludzi. Kiedyś na każdy nastrój potrzebowałam tylko kartki papieru i dobrego ołówka. To już nie wystarcza...

Będąc sama w domu, zaczęłam sprzątać. W końcu nadal tu mieszkam...
Musze rozważyć pomysł wyprowadzki..

Po skończonej pracy, wzięłam prysznic i ubrałam to:

                                          

O 9:00 byłam już w drodze do Harrego. Miałam nadzieję, że będę mogła go obudzić. Lubię patrzeć jak śpi.

Szłam dość wolno. Chciałam żeby Harry sobie jeszcze pospał, ale mój plan się nie powiódł, bo kiedy byłam pod domem zauważyłam, że mój chłopak myje samochód za domem.

- Cześć. - przywitałam się idąc w jego stronę
- Co tam wcześnie, skarbie? - pocałował mnie w policzek 
- Chciałam się zapytać o to samo!
- Po prostu chciałem załatwić kilka spraw przed wyjazdem i pobyć z tobą..
- Wiesz, że chyba czytamy sobie w myślach? - zaśmiałam się
- Bratnie dusze, czy coś w tym stylu.
- Wierzysz w przeznaczenie?
- Teraz już chyba tak. 
- Co dziś robimy? - powiedzieliśmy w tym samym czasie, po chwili ciszy.
- Przestań to robić! - zaśmiałam się
- To ty przestań i lepiej powiedz mi co chcesz robić!
- Chcę posiedzieć z Tobą w domu i nic nie robić. Pooglądamy filmy czy coś, hmm?
- Jak sobie życzysz, skarbie.

Po skoczeniu mycia auta przez Harrego, udaliśmy się do jego domu, gdzie zjedliśmy śniadanie.
Nie byliśmy jakoś nastawieni do rozmowy. Po prostu siedzieliśmy w ciszy. Ironia.

- Będę za tobą tęsknić.. - powiedziałam po skoczeniu posiłku
- Jedź ze mną. 
- Wiesz, że nie mogę. - spuścił głowę po moich słowach - ale nie masz pojęcia jak bardzo bym chciała.
- Tylko dwa dni. To może nawet dobrze nam zrobi..
- Masz rację. 

Cały dzień spędziliśmy na siedzeniu w domu. Harry wyłączył nawet telefon, aby być tylko ze mną. Miło z jego strony, że wciąż się stara..

Przy oglądaniu kolejnego filmu ukradkiem zerkałam na Harrego, by zobaczyć jak zieleń jego oczu wygasła. Twarz miał niespokojną, mimo że oglądaliśmy komedię. Bladość i ciemność dominowały. Co jakiś czas zaciskał pięść i szczękę żeby po chwili je rozluźnić.
Gdzie jesteś Harry?

Westchnęłam głośno, mimo że wcale nie chciałam a jego wzrok skierował się na mnie niespodziewanie tak jakby reagował na ten dźwięk. Odpowiedziałam ciepłym uśmiechem, żeby uspokoić jego ciemne iskry w oczach.

Zepsułam go. Zniszczyłam wszystko co tak bardzo kochałam. Dlaczego. 
Nigdy nie zapomnę jego promiennych oczu i błyszczącego uśmiechu, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy.
To wszystko przychodziło tak wolno, a odeszło zdecydowanie za szybko.

                                   

- Czemu płaczesz? - zapytał mnie kiedy ocierałam pojedynczą łzę
- Po prostu tęsknię. Będę tęsknić... 
- Wrócę. Obiecuję. - przytulił mnie
- Ja chcę się żegnać..
- Ja też...


" Said the more I sing this song. 
  The more I feel your love fall down on me.

  In the darkness I am found.
  Found with your love surrounding me.

  Feel this.
  Can you feel this?

  My hear beating out of chest?

  Feel this.
  Can you feel this?

  Salvation under my breath.

Said the more I sing this song. 
  The more I feel your love is breaking me.

Can you let go?
Can you let go?

Can you let go of the past?

Could you let go?
Could you let go?

Could you let go of the past?

What If I told you.
What If I told you.

Your tears have never been ignored.

You're beautiful.
You're beautiful.

You're brighter than before..

Can you feel this?"  

Dopiero świadomość, że nie zobaczę go przez cały weekend sprawia, że uświadamiam sobie, że go potrzebuję. 
Potrzebuję nie jak nowych butów czy sukienki, tylko raczej jak powietrza...

- Wracaj już.. - mówiłam wtulona w niego, kiedy staliśmy i się żegnaliśmy.
- Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma. - pocałował mnie w czoło
- Mam nadzieję..
- Opiekuj się sobą i moim domem.. - pominęłam fakt, że powierzył mi swój dom w opiece? Oops.
- Będę. Nie martw się i zejdź mi z oczu zanim się rozpłaczę..
- Kocham cię, pamiętaj.
- Ja ciebie też. - pocałował mnie i wyszedł do taksówki, która czekała przed domem.

                               

Zostałam w pustym mieszkaniu, przesiąkniętym jego zapachem. 
Mam tu wytrzymać 2 dni? 

Kiedy jest się samemu to świetny czas na przemyślenia. W moim przypadku mam dużo roboty...

Można powiedzieć, że ten chłopak zmienił moje życie. Na lepsze? 
Gdybym go nie poznała teraz pewnie siedziałabym w domu z Joshem, rysując i śmiejąc się. Pewnie dni mijałaby mi szybko w szkole do której teraz nie chodzę z tym samym zapałem. Pewnie miałabym świetne kontakty z rodzicami i Emmą. Zapewne byłabym nadal Vivienne. Byłabym sobą.
Ale czy ja właśnie tego chcę?

Zniszczyłam wiele rzeczy. Poszłam złymi ścieżkami. Poznałam niewłaściwych ludzi.
I wiecie co? Nie żałuję.

Siedziałam do późna w nocy przy komputerze. Dawno go nie używałam jakby nie patrzeć..
Położyłam się w pustym łóżku i zasnęłam tak szybko, że nawet nie zdążyłam uchwycić tego momentu.

                                 

Z krainy snu wyrwał mnie znajomy dźwięk przychodzącej wiadomości.

' Wstawaj, skarbie! x ' od: Harry

Uśmiechnęłam się na widok wiadomości i wstałam z świetnym humorem.

Mój brzuch domagał się jedzenia, więc zjadłam płatki przed TV.
Pobiegłam do toalety za potrzebą a chwilę później słyszałam dźwięk mojego telefonu.
Ludzie to mają wyczucie czasu..

To Damon. 
Wahałam się czy oddzwonić i stwierdziłam, że jeśli czegoś chce to sam powinien oddzwonić.
Oddzwonił.
Szlag!

- Słucham? - powiedziałam najnormalniej jak potrafiłam
- Witaj Viv. Przemyślałaś sprawę z dzisiejszą imprezą? - Osz kurde! Zapomniałam!
- Eh.. nie powinnam iść.
- Czemu?
- Po prostu nie chcę. - zabrzmiałam chyba trochę wrednie
- Harry?
- Nie. Nie ma go w kraju. 
- To w czym problem? 
- Ja..
- Będę o 19:30. - rozłączył się

Świetnie.

Wiem! Posiedzę do 24.00 i powiem, że źle się czuję i ma mnie odwieźć. Tak. To świetny plan.
Viv, jesteś geniuszem!

Nie chętnie zwlokłam się sprzed kanapy i poszłam się przygotować.
Zaczęłam od prysznica. Umycia włosów. Doprowadzenia ich do użytku a na końcu zrobiłam makijaż.

Na koniec wglądałam tak:

                                    

Damon trochę się spóźnił, ale w końcu dotarł.

- Co tak długo? - powiedziałam wchodząc do auta
- Ciebie też miło widzieć.
- Tak, tak.
- Byłbym wcześniej, ale KTOŚ zapomniał powiedzieć mi, że nie ma go u siebie w domu.
- Oops! Przepraszam.
- W porządku.

                                                


Pojechaliśmy to północnej części Londynu.

Duża impreza. Pełno aut. Ochroniarze. Kobiety w skąpych strojach. Umięśnieni faceci i ci mniej. 
Wszędzie alkohol, tańce takie i inne, ludzie. Dużo ludzi.
Świetna atmosfera.

                               

- Harry zabiera cię na imprezy? - wykrzyczał bym go usłyszała
- Rzadko. - zaśmiał się po tych słowach.

- Chodź tańczyć. - pociągnął mnie za  rękę na parkiet.

Muszę przyznać, że impreza była wspaniała. Jeszcze nigdy się tak dobrze nie bawiłam.

Poznałam kilku znajomych Damona. Wypiłam kilka drinków. Potańczyłam. Nie myślałam nawet o tym, że tęsknię za Harrym.

- Idę do toalety..
- Nie zgub się. - mrugnął do mnie

Pokierowałam się w stronę toalet. Znalazłam jakąś wolną i załatwiłam swoją potrzebę.

Chwyciłam za klamkę, ale drzwi nie chciały się otworzyć.
Co jest, przecież już nie są zamknięte na klucz...
________________________________________________

W końcu nadszedł długo oczekiwany rozdział. :)
Mam nadzieję, że uda mi się dodawać 1 w tygodniu, ale ze względu na szkołę i przygotowania do egzaminu, mogę czasami nie dać rady :(

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. ;)

30 komentarzy = next

~ @MyHeroLarreh



poniedziałek, 2 września 2013

Przerwa.

Witam po wakacjach!

Jak same pewnie zauważyłyście, nie dodawałam już rozdziału bardzo długo, ale usprawiedliwię się, że byłam w tym czasie na Chorwacji i nie miałam dostępu do internetu.

Bardzo Was przepraszam, bo wiem jaki to ból kiedy opowiadanie urywa się w jakimś momencie. :c

Chciałam się Was zapytać czy kontynuowanie tego opowiadania ma jeszcze sens? 
Czy nadal byście czytały?
Chodzi o to, że kończę teraz gimnazjum i chciałabym skupić się na nauce i nie chciałabym Was znów zaniedbywać...

Proszę, wyraźcie swoją opinię czy mam kontynuować pisanie czy też nie?
A jeśli tak to co byście powiedziały na jeden bardzo długi rozdział tygodniowo?

Są jeszcze jacyś zainteresowani czytaniem tego bloga?
Czekam na odpowiedzi. x

(możecie śmiało pisać do mnie na tt)
~ @MyHeroLarreh

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 24

Odetchnęłam z niechęcią. 
Weszłam pod kołdrę tak, aby światłem telefonu nie obudzić śpiącego Harrego.

- ' Śpisz? ' od: Damon
- ' Nie, dlaczego miałabym spać o 3 w nocy? -,- ' 
- ' Też się zastanawiam. Spotkamy się? '
- ' Pogadamy jak wytrzeźwiejesz.. Jestem u Harrego. '
- ' Jestem w okolicy, po prostu wyjdź przed dom.. '

Harry nadal spał. Miałam coś do stracenia? ...

Wyślizgnęłam się z łóżka najciszej jak tylko potrafiłam i zostając w piżamie zeszłam na dół.
Ubrałam buty i wyszłam przed dom. Noc mimo, że ciepła otulała chłodnym powietrzem.

- Jesteś szybki. - powiedziałam do chłopaka siedzącego na krawężniku zaraz przed domem. Dołączyłam do niego.
- Zaparkowałem kawałek dalej. Widzisz jak się staram? - zaśmiał się
- Tak jakbyś miał po co się starać...
- A nie mam?
- Jeśli chciałeś sobie tylko porozmawiać i dlatego budzisz mnie w środku nocy to ja wracam do łóżka..
- Właściwie to chciałem ci coś zaproponować.
- Co takiego? - zapytałam zdziwiona
- Chcę cię gdzieś zabrać. To będzie jedna z największych imprez.
- Kiedy.?
- W sobotnią noc. Przyjadę o 20.00.
- Dam ci znać czy mi się uda. Czy będę mogła..
- Będę czekać. - puścił mi oczko
- Zimno mi, wracam do domu. - wstałam z miejsca i czekałam aż chłopak zrobi to samo.
- Pozdrów Harrego.. - zaśmiał się
- Pewnie, że go pozdrowię. - użyłam najbardziej sarkastycznego sarkazmu jakiego mogłam i poszłam w kierunku drzwi.

- Damon?! - krzyknęłam za oddalającym się chłopakiem
- tak?
- Przepraszam za Harrego ostatnio..
- W porządku. Trzymaj się..

Wróciłam cała wymarznięta do domu i cicho czmychnęłam do ciepłego łóżka. 
Na moje szczęście Harry nadal spał. 

                                               

Starałam się zasnąć, ale mój mózg nadal analizował propozycję Damona. Czy to będzie w porządku wobec Harrego.? Przecież mógłby iść z nami.. Chociaż nie. To zły pomysł. 

Obudziłam się. Harrego nie było obok. Może dlatego, że była prawie 12 w południe..

Wstałam z łóżka, umyłam się i zeszłam na dół.

- Harry... - chłopak siedział w salonie, z papierosem w ręku. On nigdy nie palił...
- Dzień dobry..
- Wszystko w porządku.? - usiadłam obok niego.
- Sama odpowiedz na to pytanie.. - uśmiechnął się do mnie w inny sposób.
- Dlaczego to robisz?
- To mnie odstresowuje. Też coś pewnie o tym wiesz...
- Harry, proszę cię.. Martwię się o ciebie. 
- Też się o nas martwię. Nic nie jest w porządku..
- Możemy to przecież naprawić.. - przytuliłam go, kiedy zgasił papierosa.
- Kocham cię.
- Nadal?
- Nigdy nie przestałem..

                                             

Co się stało z moim życiem? Co się stało z tobą Vivienne?

- Może wyjdziemy dziś na miasto? - zaproponował przy śniadaniu
- Pewnie, czemu nie. - uśmiechnęłam się
- Podwiozę cię do domu po śniadaniu. Skoczę do chłopaków na chwilę i o 16 się widzimy, tak?
- Tak.

Miałam 2 godziny do ponownego spotkania z Harrym, więc postanowiłam zdrzemnąć się godzinę, bo byłam strasznie nie wyspana. 

                       

Nie chętnie, ale wstałam. Wzięłam prysznic, umyłam zęby, doprowadziłam włosy do jakiegoś stanu i ubrałam to:
                                         
                          

- To co robimy? - zapytałam kiedy byliśmy już na mieście
- A na co masz ochotę?
- Sama nie wiem..
- To może po prostu pójdźmy gdzieś na lody?
- Zgadzam się. 

Po drodze spotkaliśmy jakieś grupki fanów. Stanęłam z boku i czekałam aż Harry zrobi sobie z nimi zdjęcia. Nigdy nie chciałam mieć zdjęć z jego fanami. To takie nie w porządku..

- W najbliższy weekend mam wyjazd do Szwecji.. - oznajmił, kiedy jedliśmy lody.
- Ile cię nie będzie?
- Tylko dwa dni..
- Chyba aż.. - zrobiłam smutną minkę
- Chcesz jechać ze mną?
- Nie mogę tak po prostu jechać do Szwecji...
- Czekaj tu na mnie..
- Będę..

Czas z Harrym minął świetnie. To jeden z tych dobrych dni ostatniego czasu..
Wiem, że go kocham. Ale wiem też, że pójdę na tą imprezę z Damonem.
Co może mi się przecież stać?
__________________________________________________

Wakacje to zdecydowanie zły okres na pisanie, za mało czasu. ;)

25 komentarzy = następny rozdział

~ @MyHeroLarreh

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 23

*ROZDZIAŁ ZAWIERA WULGARYZMY*

- Jestem na górze! - krzyknęłam drżącym głosem. Kiedy słyszałam kroki Harrego coraz bliżej na schodach zaczęłam głębiej oddychać. Chwyciłam lufkę leżącą na biurku i skryłam w dłoni. Damon musiał to zauważyć, bo uśmiechnął się tak jakby chciał mnie uspokoić. Nie udało mu się.

- Cześć skarbie.. - kiedy wszedł do pokoju i zobaczył obcego chłopaka opierającego się o biurko jego uśmiech z twarzy momentalnie zniknął. - nie wiedziałem, że masz gościa. - dodał najbardziej sarkastycznie jak tylko mógł
- Harry to jest Damon i on.. 
- Nie obchodzi mnie kim on jest. - przerwał mi. Złość malowała mu się na twarzy..
- Słuchaj. Nie wiem czemu się czepiasz, nie wiem co do mnie masz, ale wyluzuj. Znamy się ze szkoły i pracujemy razem nad projektem, kiedy nagle ty wpadasz i odpierdalasz jakąś szopkę zazdrosnego chłopaka.. - wtrącił Damon
- Kim w ogóle jesteś, że wchodzisz z butami w nasze życie? Czy ktoś cię prosił o głos? Nie. Więc zabieraj swój gówniany projekt i spierdalaj stąd.. - Harry podniósł głos. Jestem pewna, że gdyby mnie tak nie było, chłopcy zaczęliby się bić..
- Słyszysz co ty mówisz, człowieku? To ty się pewnie pierdolisz na prawo i lewo z tymi wszystkimi głupimi laskami, które się za tobą uganiają z nadzieją, że zostaną na dłużej. Jestem żałosnym dzieciakiem.. - Damon zaśmiał się mu w twarz
- Spierdalaj stąd.. - Harry cały się trząsł z nerwów. - No na co kurwa czekasz? Wyjdź stąd!
- Harry.. 
- Wszystko w porządku, Viv.. Ktoś tu jeszcze nie dorósł.. Zadzwonię.. - puścił mi oczko i wyszedł

                                       

- Mam rozumieć, że jesteś z siebie dumny? - spytałam z poirytowaniem
- Viv, bo ja..
- Daruj sobie.. - przerwałam mu i wyszłam z pokoju
- Gdzie idziesz? 
- Daleko..
- Teraz strzelisz wielkiego focha, tak? - nie odezwałam się. Usiadłam przed TV i puściłam pierwszy lepszy program. 
- Oddaj tego pilota!
- Eyy, nie będę oglądać programu o żywieniu fok!
- Porozmawiaj ze mną.. - powiedział twardo
- O czym? O tym, że jesteś furiatem i nie potrafisz zachować się jak człowiek przy moich znajomych? Och, chyba już nie mamy o czym rozmawiać..
- Owszem, mamy.. Viv, przepraszam, wiesz jak to na mnie działa..
- Harry, ale tak się nie da żyć.. Chcesz mnie zamknąć w jakiejś klatce i odciąć od cywilizacji? 
- Nie chcę.. Chcę po prostu cie chronić.. - zaczął okazywać skruchę
- I ja to doceniam, ale jestem dużą dziewczynką i potrafię sama decydować o życiu i o tym co robię..
- Wiem, przepraszam..
- Nie przepraszaj, tylko zmień swoje zachowanie..
- Co masz cały czas w ręce? - spytaj zaciekawiony. Przypomniało mi się, że nadal trzymam tam lufkę..
- Nic.. właściwie miałam to wyrzucić.. - spanikowałam i chciałam wstać
- Viv.. - Harry wziął moją rękę i rozluźnił moją zaciśniętą pięść.
- To nie tak jak myślisz..
- Pierdolą o jakimś projekcie.. - powiedział do siebie trzymając lufkę w dłoni. - Palisz z nim jakieś gówno? Czyli po to ci on był?
- Harry, ja nie..
- Przynajmniej przyznaj mi się prosto w oczy! - przerwał mi
- Raz. Tylko raz. 
- Znajdę go... - zacisnął zęby
- Nie rób nic głupiego.. Obiecałeś.. Harry, obiecałeś.. - objęłam go rękami i próbowałam uspokoić
- I co? Mam kurwa czekać aż cię zaćpa i będziesz leżeć gdzieś w krzakach, albo Bóg wie co jeszcze? 
- Ja tylko chciałam spróbować. Już nigdy nie wezmę tego syfu do ust tylko błagam cię.. - miałam już łzy w oczach
- Obiecaj, że nigdy się z nim już nie spotkasz..
- Obiecuję, Harry.. Obiecuję.. - ścisnął moją dłoń

                                         

Ten dzień był jednym z najgorszych dni w moim życiu. Już sama się w tym wszystkim pogubiłam. W tych wszystkich kłamstwach. Nie wiedziałam komu mogę ufać. Po prostu wyczuwam kłopoty.. Co się stało z twoim życiem, Viv?

- Zabiorę cię dziś do siebie na noc. 
- Boisz się, że w nocy ucieknę z domu? - zaśmiałam się
- Wolę cie mieć przy sobie przez jakiś czas.. - oznajmił całkowicie poważnie
- Um..

Czułam się strasznie. Prawie nie rozmawiałam z Harrym. On tylko chodzić po swoim domu i coś robił, coś sprzątał, nawet zaczął czytać.. Tylko ja cały ten czas siedziałam przed TV z nadzieją, że usiądzie obok mnie.. 

- Idziesz spać, czy będziesz jeszcze oglądać? - spytał kiedy wychodził z łazienki
- Idę z tobą..

Przebrałam się w krótkie spodenki i jakąś bluzkę do spania, po czym położyłam się obok Harrego.

- Teraz to ty strzeliłeś focha? 
- Jestem po prostu zmęczony..
- Harry...
- Już dobrze.. Powinniśmy iść spać.. - pocałował mnie w czoło i przytulił, układając się do snu.
- Dobranoc, Harry..

W środku nocy obudził mnie dźwięk esemesa. Zaspanym wzrokiem spojrzałam na oślepiający mnie telefon. To Damon. Przecież jest 2.47 w nocy...
________________________________________________

Przepraszam jeśli długo czekałyście. :c

25 komentarzy = następny
(proszę o nie spamowanie z anonima)

~ @MyHeroLarreh

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 22

Długo zastanawiałam się jak dobrać odpowiednie słowa, aby powiedzieć Harremu wszystko w miarę przemyślany sposób..

- Jakie pytanie, Viv.? - z mojego zamyślenia wytrącił mnie loczek, chyba znów wpatrywałam się w jedno miejsce przez kilka minut..
- Bo chodzi o to, że gdybyś na przykład miał przyjaciółkę lub przyjaciela, który potrzebuje pomocy, bardzo konkretnej pomocy tak tylko dodam.. to czy starałbyś mu się pomóc, mimo że na przykład mógłbyś mieć przez to potem kłopoty.? W takim sensie, że to jest niebezpieczne i czy nie bałbyś się, że będę zła czy coś.? Na przykład... - mówiłam strasznie szybko. Czekałam na odpowiedź Harrego, próbując nie pokazywać żadnych emocji..

Harry długo się zastanawiał co doprowadzało mnie do szału. Nie mógł szybciej myśleć.? ...

- Gdybym był w takiej sytuacji pewnie starałbym się jak najbardziej pomóc temu przyjacielowi, ale nie chciałbym zawieść moich fanów.. ehh.. Wszystko toczy się granicami rozsądku, nie chciałbym mieć kłopotów.. 
- Rozumiem.. - byłam trochę zawiedziona jego odpowiedzią
- A czemu pytasz.?
- Tak po prostu.. Koleżanka ze szkoły ma podobny problem.. - skłamałam
- Ale wszystko w porządku.?
- Tak.. - uśmiechnęłam się

                          

Nic nie było w porządku.. Tak bardzo nie chciałam kłamać, ale co miałam innego zrobić.. Wiem, że sama sobie stworzyłam kłopot, ale nie potrafiłam tego skończyć..

- Masz jakiś problem, skarbie.? - Harry zadał mi pytanie kiedy zasypaliśmy
- Dlaczego.?

- Ostatnio dziwnie się zachowujesz.. Jesteś spięta, rzadziej się widujemy.. Może mógłbym jakoś..
- Wszystko w porządku.. - przerwałam mu - Mam po prostu cięższy okres, ale to się skończy lada dzień..
- Jesteś pewna.?
- Po prostu mi zaufaj.. - ścisnęłam jego rękę a on odwzajemnił ten gest..

Kiedy rano się obudziłam, Harrego nie było obok. Na jego miejscu leżała kartka papieru.

' Jestem na próbie z chłopakami. To było niezapowiedziane, przepraszam.. Zobaczymy się później. Xx ' 

Byłam trochę rozczarowana, bo rzeczywiście rzadko się widzieliśmy przez ostatni dni.. ale to jego praca, nie mam nic do gadania..

Nudziłam się w wielkim domu Harrego, więc ubrałam to co przywiozłam ze sobą dzień wcześniej: 


                                            

Wróciłam do siebie do domu. Jak zwykle nikogo nie było..
Zrobiłam sobie kakao z piankami i usiadłam przy oknie żeby popatrzeć na przechodnich..

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi.. 
'To pewnie Harry' - pomyślałam

Otworzyłam drzwi, to był Damon. Szybko wszedł do domu zamykając drzwi za sobą.

- Co ty tu robisz.? - spytałam zaskoczona
- Przepraszam, byłem w okolicy.. Nie mogłem dać się złapać.. - mówił od rzeczy, ledwo łapiąc oddech
- Komu dać złapać.?
- Psom..
- Ukrywasz się przed glinami w moim domu.? Czy ty myślisz.? - podniosłam głos
- Spokojnie, nie widzieli mnie ani nic z tych rzeczy.. Po prostu ktoś chce mnie wsypać, tu mnie nie znajdą.. 
- Miło, że mnie pytasz o zgodę.. Dobra, nie ważne.. Przynajmniej możesz mi teraz pokazać jak to zrobić...
- Co zrobić.?
- No jak się pali.. Jestem pewna.. - wyciągnęłam małą torebkę z kieszeni.
- Viv, lepiej się zastanów.. 
- Czy ja się jakoś nie jasno wyrażam.? - moja cierpliwość się kończyła
- ugh..

                                

Usiedliśmy u mnie w pokoju. Trochę się obawiałam, ale w końcu raz się żyje..

- Zapalisz przez lufkę, to dobre jak na pierwszy raz.. - mówił wciskając ziele w nowy przedmiot.
- Po prostu musisz się zaciągnąć.. Robisz to tak jak przy papierosie tylko trzymasz dłużej w płucach.. rozumiesz.? - wsłuchiwałam się jego słowom..
- Tak, wszystko jasne..
- Proszę.. - podał mi lufkę
- Weź ją do ust i zaciągnij się kiedy podstawię ci ogień. - zrobiłam tak jak kazał.. Trochę mnie przydusiło, ale miałam małą wprawę z papierosami.
- I jak.? - spytał Damon kiedy doszłam do siebie
- Fajnie.. - zaśmiałam się ze łzami w oczach
- Kiedy jest dobre zioło, po czterech buchach już cię nie ma.. 

                       

Przerwał nam dźwięk mojej komórki.

' Będę u Ciebie za 10 minut, skarbie. Xx ' od: Harry

- O kurwa.. 
- Co jest.? - spytał przejęty
- Harry tu zaraz będzie.. Rozumiesz.? 
- Myślisz, że będzie chciał mnie zabić.?
- Myślę, że to jest prawdopodobne.. ale nie zamknę cię w piwnicy przecież.. Otwórz okno, ja posprzątam ten syf..
- Popsikaj się jakimś babskim pachnidłem.!
- Boże, Boże, Boże.. nie zdążymy.. - panikowałam
- Okey, siadaj już..
- Co mu mam powiedzieć.? Pamiętaj, że jesteś kolegą ze szkoły.. Przecież to się kurwa nie uda..
- Spokojnie..

- Viv, jestem.! - usłyszeliśmy dźwiek otwierających się drzwi i głos Harrego..
_________________________________________________

Przepraszam, że długo nie pisałam, ale nie byłam w stanie. :c

Teraz wszystko będzie po staremu. ;3

25 komentarzy = następny rozdział
(proszę aby jedna osoba nie dodawała np. 7 anonimów. :c )

Podawajcie tt na których mam was informować o rozdziałach. c:

~ @MyHeroLarreh

piątek, 28 czerwca 2013

Ogłoszenia duszpasterskie. :D

Kochani, na początek chciałam podziękować za dużą ilość wyświetleń i komentarzy. :3
To naprawdę miłe wiedzieć, że ktoś czyta to co piszę, mimo że nadal uważam, że nie potrafię pisać. xdd

                            

Ale głównie chcę was poinformować, że rozdziały mogą pojawiać się rzadziej, gdyż nie mam czasu na pisanie..
Ostatnio mam kłopoty ze zdrowiem i czeka mnie operacja, ale kiedy wszystko będzie w porządku rozdziały będą się pojawiać często. :)

                                       

Mam nadzieję, że mimo to będziecie mnie jeszcze tu odwiedzać. ;3


                            Kocham Was najbardziej na świecie!



        ~ @MyHeroLarreh (pytajcie o follow back)


                http://opisz-mnie.pl/MyHeroLarreh

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 21

Zaskoczyło mnie to, że ktoś chciał mnie narysować. Szczególnie, że ktoś taki jak Damon. 

- To jest piękne.. - stwierdziłam wpatrując się w jego rysunek
- Ale nie odzwierciedla twojej urody.. - uśmiechnął się.
Dźwięk sms'a przerwał nam rozmowę.

'Viv, gdzie jesteś.?' od: Harry

Nie odpisałam mu. Szybko schowałam telefon, próbując ukryć złość i zażenowanie na mojej twarzy.

- Powinnaś mu odpisać... - odezwał się po tym jak chwilę się we mnie wpatrywał.
Spojrzałam na niego pytająco.
- No twojemu chłopakowi.. - dodał po chwili 
- Czyli wiesz, że.. - zaczęłam, ale mi przerwał
- Wiem, czyją dziewczyną jesteś... - po tych słowach spuściłam wzrok w ziemię, to trochę krępujące..
- Trochę mnie to dziwi.. - dodał
- Co takiego.? 
- To, że masz takiego chłopaka a siedzisz tu ze mną.. Musiało być ostro, skoro nawet mu nie odpisujesz.. 
- Po prostu mnie wkurzył.. Jest tak cholernie zazdrosny.. - wyjaśniłam ze złością
- Czy on wie, że jesteś tu ze mną.? 
- Może się jedynie domyślać.. 

Nasz dialog przerwał dźwięk tym razem jego telefonu. Nie widziałam treści, ale po przeczytaniu chłopak głośno wzdychnął. Chyba nie był zadowolony zawartością wiadomości...

- Przepraszam, muszę coś załatwić.. - powiedział z żalem
- Rozumiem.. eh, może mogłabym ci potowarzyszyć.? - spytałam ostrożnie i z powagą
- Nie powinnaś... 
- Ale ja chcę..
- Możesz mieć przez to kłopoty.. To nie dla ciebie..
- Nie masz wyjścia, jadę z tobą...
- Pójdę za to do piekła.. - zaśmiał się

                                 

Damon zaprowadził mnie do swojego samochodu. Nie wiem co wtedy myślałam. Od razu wyjaśnię, że nie miałam złego zamiaru, nie chciałam po prostu wracać do domu...

- Będziesz ostrożna.? - spytał nie spuszczając wzroku z jezdni
- Będę.. - co miał na myśli.?

Jechaliśmy na przedmieścia.. Czym dalej tym więcej miałam obaw, okolica nie robiła się zbyt przyjemna..
Zaparkowaliśmy pod jakąś opuszczoną fabryką. Choć nie była opuszczona zupełnie.. Z wewnątrz dochodziła muzyka, wszędzie kręcili się jacyś nieprzyjemni ludzie..

- Gotowa.? - zapytał widząc przerażenie w moich oczach - skinęłam głową na tak.
- Trzymaj się blisko mnie, zrobię to co mam zrobić i spierdalamy stąd, obiecuję.. 

Wysiedliśmy z auta, Damon wyjął torbę z bagażnika i ruszyliśmy do środka strasznego budynku.
Wszędzie, w każdym kącie byli ludzie.. Ćpali, pili lub zabawiali się w inny sposób. Starałam się nie patrzeć na boki tylko iść przed siebie, ale mimo to mogłam odczuć wzroki tych wszystkich ludzi na sobie..

Stanęliśmy przy jednym z okien, jeśli oknem to można nazwać.. To chyba było umówione miejsce..

- Spokojnie - powiedział zmieszany i wyciągnął telefon. Zaczął dzwonić

- Gdzie jesteś.? - powiedział do swojego rozmówcy
...
- Nie obchodzi mnie to, masz 3 minuty.. - rozłączył się

Nie odzywałam się. W końcu podszedł do nas mężczyzna. Miał może 20 kilka lat. Nie wyglądał przyjemnie...

- Dzisiaj z obstawą.? - mężczyzna spojrzał na mnie ze swoim ohydnym uśmieszkiem
- Odwal się Scott.. Bierz to co masz brać.. - Damon otworzył torbę, wyjął z niej przeźroczystą torebkę z białym proszkiem i podał Scottowi, tak chyba miał na imię.. Serce zaczęło mi bić mocniej.

                                    

- Mało.. - powiedział mężczyzna trzymając w ręce torebkę
- Jak chcesz więcej, chce widzieć pieniądze... - Scott zaczął się śmiać. - Idziemy, Viv..

Szliśmy bardzo szybko, nie umiałam pozbierać myśli co mam sądzić o tym co stało się chwilę temu..
To było jak z jakiegoś filmu, zupełnie nie realne..

Wsiedliśmy do auta i i z piskiem opon odjechaliśmy spod starego budynku. W aucie panowała cisza.

- Nie powiedziałeś mi.. - zaczęłam cicho, patrząc przed siebie słysząc tylko jego ciężki oddech
- Chyba nie ma się czym chwalić... Ostrzegałem.. - zapadła cisza

- Czym dillujesz.? - spytałam w pewnym momencie, Damon odwrócił na chwilę wzrok na mnie, ale po chwili wrócił na jezdnię
- Wszystkim.. - odparł cicho
- Oświeć mnie..
- Marihuana, Stymulanty, Kokaina i Crack, LSD, Meksalina, Psylocybina, Heroina.. - wymieniał
- Dobra, rozumiem.. - przerwałam mu
- Chciałaś wiedzieć... - znów zapadła cisza

Staliśmy już pod moim domem, ale nie zamierzałam wysiąść.

- Ty tego nie bierzesz, prawda.? - spytałam, wzdychnął głośno
- Już nie.. raczej nie..
- Raczej.? 
- Wiem, że to syf, ale.. ale czasem muszę.. Na chwilę odrywa od problemów, tylko że są większe skutki.. To nie wyjście, wiem.. - w tym momencie był taki bezbronny, niczym mały szczeniaczek..
- Pokaż mi jak to się robi... - powiedziałam cicho
- Co.?
- Chciałabym zapalić Marihuanę..
- Musiałbym być idiotą, żeby ci to pokazać... - stwierdził
- Proszę..
- Dobra.. Robimy tak. Dam ci jedną torebkę i jeśli do jutro nie zeżre cię poczucie winy za posiadanie, pokażę ci.. 
- Zgoda.. - wzdychnął i podał mi torebkę z nieco zieloną zawartością
- Do jutra.. - wysiadłam z auta i weszłam do domu, a Damon odjechał.

Sama nie mogłam uwierzyć co robię. Nie powinnam się tak zachowywać. Zaczęłam płakać. Tak po prostu.. To chyba przez to, że mój mały móżdżek nie mógł pomieścić dzisiejszych wydarzeń..
Miałam kompletny mętlik w głowie. Czy Damon może być niebezpieczny.? Mam go teraz zostawić.? A co z Harrym.? Starałam znaleźć odpowiedzi..

Napisałam do Harrego:
'Proszę, przyjedź do mnie' ...

Minęło może 10 minut kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć.

- Jestem.. - zobaczyłam Harrego za moimi drzwiami, od razu go przytuliłam..

                      

- Przepraszam, skarbie...
- Wszystko w porządku.? - spytał zaskoczony
- Po prostu tęskniłam..
- Bałem się o ciebie.. Następnym razem wmontuje ci GPS'a, żebym wiedział gdzie jesteś.. - zaśmialiśmy się
- Płakałaś.? - dodał po chwili
- Nie..
- Ktoś cię skrzywdził.? 
- Jest w porządku, Harry... - upewniłam go. Nie miałam zamiaru opowiadać mu co dzisiaj przeżyłam..

- Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie, wiesz.?
- Wiem.. - uśmiechnął się
- Taki skromny i w ogóle.. - sarkazm
- Zapomniałaś dodać, że jestem zabójczo przystojny. - zaśmiał się
- Mogę dziś spać u ciebie.? 
- To będzie dla mnie zaszczyt.. - pocałował mnie w policzek

Zabrałam ze sobą potrzebne rzeczy i pojechaliśmy do Harrego oglądać film.

- Mogę zadać ci pytanie.? 
- Pewnie.. - odpowiedział
_________________________________________________

Wiem, że akcja jest trochę dziwna, ale próbuję przejść do konkretnych wydarzeń. ;3

25 komentarzy = następny rozdział
(co nie znaczy, że jak jedna osoba doda 7 anonimów to się będzie liczyć. :c)

Możecie podawać swoje tt jeśli chcecie być informowani o rozdziałach. ;3

~ @MyHeroLarreh